Niemal dwa miesiące upłynęły od śmierci Arethy Franklin, a tymczasem w minioną środę Vertigo Jazz Club & Restaurant zaprosiło do stworzenia koncertu na cześć królowej soulu basistę Krzysztofa Witkowskiego. Muzyk na scenie zgromadził fantastyczny zespół, na czele którego w roli wokalistki stanęła Ewa Uryga.
Zwykle nieco obawiam się koncertów z cyklu „Tribute to…”. Im poważniejsze, bardziej rozpoznawalne i okrzyknięte sławą nazwisko pojawia się na końcu tego tytułu, tym wyżej szybują presja i poprzeczka. To oczywista trudność, ze względu na którą nie można jednak rezygnować z czerpania inspiracji i nadawania muzycznego, scenicznego sensu tym świetnie znanym repertuarom. Po koncercie w Vertigo jestem pewna, że Ewa Uryga znalazła sposób na to, by wielkość „I say a little prayer” czy „Natural woman” jej nie pokonała.
Celowo nie używam wyświechtanego, ale często dość pomocnego określenia, że„wokalistka zmierzyła się z repertuarem”, choć pewnie o większości autorek coverów piosenek Franklin tak bym właśnie pisała. Tymczasem Uryga nie mierzyła się z nimi, lecz je z łatwością przywołała, by zgromadzonym na sali słuchaczom przypomnieć, jak wspaniały dorobek pozostawiła po sobie Aretha, ale i też chętnie wspominana ze sceny Mahalia Jackson czy Whitney Houston. Istotą tej zasadniczej różnicy pomiędzy mierzeniem się, a przywoływaniem muzycznych wspomnień jest to, czy artysta poprzez swoje wykonania zamierza coś światu – a przez świat rozumiem w tym momencie bezpośrednich odbiorców – udowadniać. Uryga nie musi tego robić, nie udowadnia ani sobie ani słuchaczom swego bezdyskusyjnego talentu wokalnego, przez co obyło się bez pretensjonalności, o którą nie jest przecież trudno przy takim doborze repertuaru. Patetyczność świetnie czująca się zarówno w soulowych, jak i gospelowych aranżacjach solistka zamieniła na dojrzałość i respekt wobec Franklin oraz jej muzycznej wrażliwości.
Z tego względu, że wokalistka i towarzyszący jej na scenie muzycy czerpali ewidentną przyjemność – a nie presję czy szansę zabłyśnięcia – obcując z utworami Franklin, do zabawy mogli z powodzeniem dołączyć goście klubu Vertigo, tak licznie zgromadzeni na sali. Spontanicznie dawali porwać się Ewie Urydze do chóralnych turniejów i gier głosowych, a atmosferę jednym słowem należałoby określić jako po prostu wyśmienitą. Nie była ona bowiem jednolita – zdarzały się momenty bardziej melancholijne, by po chwili znów ustąpić miejsca energetycznemu wybuchowi. Co ważne – dobry klimat panował zarówno na widowni, jak i na scenie – muzycy i słuchacze wzajemnie czerpiąc ze swoich nastrojów wymieniali się tą muzyczną energią, której z pewnością nie powstydziłaby się sama Aretha Franklin.
Vertigo Greatest Jazz Artists presents: Night with Aretha Franklin by Ewa Uryga & Krzysztof Witkowski
Ewa Uryga – wokal; Katarzyna Piotrowska – saksofon; Dorota Piotrowska – perkusja; Artur Florkowski – instrumenty klawiszowe; Marcin Sadowski – fortepian.