Fabularny debiut Olgi Chajdas to film o pogoni za marzeniami, które czasem w trakcie tej pogoni mogą się w znaczący sposób zmienić. To, co początkowo jest celem i motorem napędowym dla działań tytułowej Niny ostatecznie zostaje zepchnięte na drugi plan, gdy niespodziewanie do głosu dochodzą nowe pragnienia. Reżyserka z niezwykłą czułością przedstawia historię trójki bohaterów, ich dylematy, słabości i rodzące się w nich lub właśnie gasnące emocje, a zdjęcia autorstwa Tomasza Naumiuka i muzyka Andrzeja Smolika sprawiają, że obraz staje się poetycki i bardzo precyzyjnie dopracowany.
Głównym wątkiem jest historia Niny (Julia Kijowska), starającej się z mężem bezskutecznie o dziecko i decydującej się na opłacenie surogatki. Punktem zwrotnym, który nadaje nowy bieg dramatowi przeżywanemu przez tytułową bohaterkę i Wojtka (Andrzej Konopka) jest poznanie w przypadkowych okolicznościach Magdy (Eliza Rycembel). Dla młodej, lubiącej zabawę bez zobowiązań lesbijki moment spotkania tego zdesperowanego małżeństwa również staje się powodem wielkich życiowych zmian. Propozycja – która nieuchronnie musi paść – by to właśnie Magda urodziła upragnione dziecko Niny i Wojtka pojawia się w chwili, gdy losy całej trójki są już ze sobą mocno splątane, a przy tym sama je jeszcze dodatkowo komplikuje.
Na tym potrójnym dramacie Chajdas tworzy historie dużo bardziej uniwersalne, dotyczące wyborów, podążania za pragnieniami czy granic walki o własne szczęście, które musi zostać okupione cudzą krzywdą. Każdy z bohaterów odkrywa zakamarki swoich fantazji, będących dotychczas uśpionymi lub nieuświadomionymi tęsknotami.
Tym, co w „Ninie” najbardziej intryguje jest umiejętne poprowadzenie całej dramaturgii filmu tak, by niespiesznie rozwijająca się fabuła wciągała, zamiast irytować brakiem dynamiki. Dzięki temu, że Chajdas daje widzowi bardzo dużo czasu na poznanie wszystkich bohaterów, możemy się z nimi w szczególny sposób związać i wniknąć w ich problemy na tyle głęboko, by budziły one spore emocje. Mamy okazję widzieć Ninę, Magdę i Wojtka zazwyczaj w niezwykle intymnych sytuacjach. Co ważne, ta intymność nie ogranicza się do ich erotycznych przeżyć, lecz właściwie bez reszty wypełnia obrazy, które oglądamy w filmie. Nawet głośne, pełne barw sceny rozgrywające się na klubowej imprezie mają pewien rodzaj zmysłowości, sprawiający wrażenie, że „Nina” w całości została pomyślana jako dzieło filmowe o bardzo specyficznej nastrojowości. Jest to jednocześnie podstawowy wyróżnik, który czyni z filmu Chajdas projekt zupełnie nietuzinkowy.
Można „Ninę” oglądać na wiele sposobów i z kilku powodów. Po pierwsze, by poznać finał historii, która ma małe szanse na to, by skończyć się happy endem. Po drugie – ważne role dla swojej filmowej kariery odegrali wszyscy: Julia Kijowska, Eliza Rycembel i Andrzej Konopka. Warto przyjrzeć się ich pracy nad niełatwymi wyzwaniami, które postawiła przed nimi reżyserka. Po trzecie wreszcie – film pełen jest obrazów, które zapadają w pamięć, a ich oglądanie dostarcza estetycznych przyjemności, dlatego znając fabułę warto poświęcić kolejne dwie godziny na ponowne obejrzenie całości, by już bez reszty skupić się na oglądanych zdjęciach.
„Nina”
Reżyseria: Olga Chajdas
Premiera: 5.10.2018