W „Wyzwoleniu” Stanisław Wyspiański napisał kwestię wypowiadaną przez Reżysera: „Przybierzcie pozy: litość, zmęczenie, gorycz, moment grozy”. Mniej więcej 90 lat później Madonna zaśpiewała komendę „Strike a pose!” w piosence „Vogue”, którą zaskarbiła sobie serca przedstawicieli kultury Drag Queen. A w 2019 roku Agnieszka Wolny-Hamkało pokojarzyła te dwa wersy i stworzyła dramat „WYZWOLENIE: królowe”, w którym entuzjaści wcielania się w postaci karykaturalnie przerysowanych kobiety wkraczają do świata Wyspiańskiego, by wziąć udział w castingu do roli Muzy. Coś, co pierwotnie mogło wydawać się snem szaleńca, bardzo szybko przeradza się na scenie w inteligentną, równie zabawną, co refleksyjną opowieść o współczesnej Polsce.
Po wizycie w Teatrze Muzycznym Capitol można zabawić się w postdramatyczną grę, która polegać będzie na uważnej lekturze „Wyzwolenia”, podczas której uzbrojeni we wściekle różowy zakreślacz zaznaczymy wszystkie te fragmenty, które dają się pokojarzyć z kulturą Drag Queen. „Dragi” mówią w spektaklu słowami Muzy: „Będę dzisiaj w grze cudowną, bo będę kapryśną” uzasadniając swoją obecność na scenie, a tym samym definiując charakter tej postaci z dramatu Wyspiańskiego. I tak jak w rozmowie z Reżyserem proponuje ona wchodzenie w różne role, tak właśnie królowe w spektaklu Martyny Majewskiej prezentują odmienne sceniczne wcielenia. Podczas castingu Drag Queen mają okazję zaprezentować krótko swoją historię oraz interpretację tekstu poetyckiego. Przy okazji tej autoprezentacji wykonują piosenki – znane utwory w zaskakujących aranżacjach i uzupełnione o kilka nowych, znaczących wersów. Warto wspomnieć, że muzyka stanowi z całością spektaklu bardzo spójną koncepcyjnie całość – dramaturżka wprowadza nowatorskie pomysły do klasycznego tekstu, a w odpowiedzi na te zabiegi piosenki Bajmu, Violetty Villas czy Anny Jantar zestawione zostają z kompozycjami Fryderyka Chopina, które w większości stanowią wstęp do właściwego utworu. Brawurowe wykonania tych muzycznych miksów zasługują także na odrębną uwagę – Emose Uhunmwangho w „Co mi panie dasz” chciałoby się słuchać znacznie dłużej, niż to przewidzieli twórcy spektaklu.
„WYZWOLENIE: królowe” ma – nie tylko ze względu na kostiumy i scenografię autorstwa Anny Haudek – wiele barw. Odcienie beztroskiej zabawy i rozrywki mieszają się z dużo poważniejszą kolorystyką – przede wszystkim biało-czerwoną. I choć trudno nie przyznać racji, gdy Reżyser (świetna w tej roli Helena Sujecka) mówi: „Jest jakieś piękno w tej cepelii, to się może przydać”, to jednak cała wielokolorowa otoczka, przyozdobiona cekinami, perukami i doczepianymi tipsami nie odwraca uwagi na tyle, by nie dostrzec, że prawdziwe sensy wydobyte przez Wolny-Hamkało z dramatu Wyspiańskiego, mają o wiele bardziej dosadne i refleksyjne brzmienie. W zestawieniu z „Wyzwoleniem” pojawia się treść listu Piotra Szczęsnego, zostawionego przed aktem samopodpalenia, którego w ramach protestu przeciwko władzy mężczyzna dokonał w 2017 roku pod warszawskim Pałacem Kultury i Nauki. Jest też wiele mocnych słów dotyczących potencjalnej funkcji ekologii jako nowej religii oraz możliwości budowania świata bez Boga, ale nie bez wartości. Drag Queen mówią: „tym razem to nas wybiorą na Żydów”, co wcale nie brzmi, jakby miało dotyczyć tylko królowych, lecz jakby odnosiło się do każdej mniejszości, która współcześnie ma wszelkie podstawy, by czuć się społecznie zagrożona. Rewia z kolorowymi strojami i karykaturalnie intensywnymi makijażami przeradza się w bolesne diagnozowanie Polski – czasem słowami Wyspiańskiego, częściej Agnieszki Wolny-Hamkało. Fabularnie spektakl ma zakończenie iście komediowe, bo w wyniku kilku zabawnych zwrotów akcji dochodzi do pewnej zamiany ról, dzięki czemu historia ma szansę na happy end. Nie da się jednak wrócić już do beztroskiej rozrywki z początku przedstawienia, gdy wchodzące na scenę Drag Queen robiły wielkie zamieszanie, a tekst Wyspiańskiego nabierał w ich ustach nowego wymiaru – wtedy jeszcze bardziej groteskowego.
W czasach postdramatu i postwyzwolenia obecność Drag Queen u Wyspiańskiego staje się zupełnie naturalnym sposobem komunikowania współczesnemu widzowi sensów ukrytych w modernistycznym tekście. Królowe są wentylem sprawiającym, że dramat z początku XX wieku jest w 2019 roku bardzo żywotny i aktualny, a przede wszystkim wielowymiarowy. Twórcy spektaklu opowiadają o Polsce, wolności, funkcji artystów w społecznej debacie, a także o starym i nowym świecie oraz wartościach w nich obecnych. Ta wielość wątków właściwie odpowiada bogactwu przebrań i rekwizytów używanych przez Drag Queen. Można więc uznać, że spektakl Martyny Majewskiej sam przybiera postać jednej z Królowych, zachwycającej i intrygującej poprzez nadmiar.
Teatr Muzyczny Capitol
„WYZWOLENIE: królowe”
Tekst na podstawie Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego: Agnieszka Wolny-Hamkało
Reżyseria: Martyna Majewska; Muzyka i aranżacje: Dawid Majewski, Scenografia i kostiumy: Anna Haudek, Choreografia: Magdalena Marcinkowska i Kamila Górny, Obsada: Adrian Kąca, Magdalena Szczerbowska-Wojnarowska, Emose Uhunmwangho, Łukasz Wójcik, Justyna Antoniak, Klaudia Waszak, Helena Sujecka, Cezary Studniak; Muzycy: Daria Wilsz, Dawid Majewski
Premiera: 26.01.2019
Fot. Tomasz Walkow