W „Himalajach” reżyser Robert Talarczyk nie tworzy biograficznego portretu Jerzego Kukuczki. Wybór postaci tego wybitnego himalaisty, przedstawienie losów jego rodziny i bliskich, a także tragedii, do której doszło podczas wejścia na Lhotse są tylko jedną z dróg, jaką twórcy spektaklu zdecydowali się podążyć, by poetycko opowiadać o mierzeniu się z własnymi słabościami i o tym, co gna ludzi do podejmowania czasem odważnych, a czasem desperackich prób zdobywania szczytów.
„Himalaje” są w swej formie spektaklem odważnym, co poniekąd wymusza sama tematyka. Czy dałoby się w sposób zachowawczy stworzyć przekonujące przedstawienie o zdobywcy ośmiotysięczników? Nawet jeśli tak, efekt byłby co najwyżej poprawny. Natomiast Talarczyk nie boi się eksperymentować z historią Kukuczki i decyduje się na umieszczenie wydarzeń rozgrywających się na scenie w dość niespodziewanej oprawie.
Reżyser konsekwentnie buduje swój wyobrażony świat himalaistów, niepoprawnych marzycieli i zdeterminowanych zdobywców, w którym wszyscy bohaterowie spotykają się na tajemniczym balu. Odziani w wieczorowe stroje z pewnością wizualnie nie budzą pierwszego skojarzenia z górskimi wyprawami. Niewiele jest zresztą w tym spektaklu dosłowności, dlatego nie widzimy w scenografii gór ani też atrybutów himalaisty wśród rekwizytów. Atmosfera balu, który może być galą wręczenia nagród dla najlepszego sportowca roku, od pierwszych minut jest bardzo gęsta, budzi niepokój i pewien rodzaj dyskomfortu. Taki nastrój to przede wszystkim zasługa instalacji wideo-art wyświetlanych w głębi sceny, dynamicznie zmieniających się świateł, wykorzystujących w ciekawy sposób mrok, a także muzyki – będącej zarazem tłem, jak i dopełnieniem rozgrywającej się akcji. Wszystkie te trzy elementy są ze sobą bardzo spójne, co jest o tyle zaskakujące, że za każdą z wspomnianych prac odpowiada inny artysta – kolejno: Wojtek Doroszuk, Katarzyna Borkowska i Miuosh. Okoliczności balu niejako wymuszają również skomplikowane choreografie, które z zaangażowaniem wykonują aktorzy. Ruchy, często niemal taneczne, pozwalają na identyfikowanie relacji łączących poszczególnych bohaterów – na scenie jest bardzo tłoczno, ponieważ wszystkie postaci właściwie ani na chwilę nie schodzą za kulisy, pozostając w polu widzenia przez cały spektakl.
Talarczyk nie wybiera ani banalnej, ani oczywistej formy. Wręcz przeciwnie, decyduje się na poetycką, pełną niedopowiedzeń przestrzeń, z której wyłania się postać Kukuczki (Dariusz Chojnacki) – wyczynowca bez reszty oddanego swojej pasji. Nie stawia jednak polskiemu himalaiście pomnika – nie skupia się bowiem na ukazywaniu go jako sportowca o nadprzyrodzonych umiejętnościach, z którym nikt nie może się równać. W „Himalajach” Jerzy jest przede wszystkim człowiekiem zmagającym się ze swoimi ambicjami, próbującego nadać życiu sens poprzez dokonanie czegoś wielkiego, a także walczącym z kompleksami bycia zawsze na drugim miejscu podium. Dzięki takiemu wizerunkowi postać grana przez Chojnackiego wydaje się dużo bliższa, a przeżywane przez nią dramaty bardziej zrozumiałe, niż byłoby to możliwe, gdybyśmy na scenie oglądali nieugiętego herosa.
Reżyser zastanawia się nad decyzjami podejmowanymi przez Kukuczkę i do takich samych refleksji skłania widzów. Można mnożyć pytania, które narzucają się po obejrzeniu spektaklu, choćby o swoje lęki, ograniczenia czy poczucie własnej wartości. W spektaklu Teatru Śląskiego góra Lhotse, na którą wspinał się Kukuczka ten ostatni, feralny raz występuje pod postacią kobiety. Jej uporczywa obecność na scenie przypomina, że obsesje mogą popychać człowieka do wielkich
sukcesów, ale i doprowadzić go do tragedii.
W najnowszym spektaklu Teatru Śląskiego dominuje niepokój, co przesądza o dużym sukcesie twórców. Udaje się poprzez sprawnie nakreśloną historię jednostki w przejmujący sposób opowiedzieć o niebezpiecznej pasji, która pewnie dla wielu jest zupełnie niezrozumiała. Z tym większym podziwem oceniam pomysły reżysera, świetną grę wszystkich aktorów, jak i tekst będący wspólnym dziełem Dariusza Kortki, Artura Pałygi oraz Marcina Pietraszewskiego, ponieważ udaje im się temat himalajskiej tragedii w inteligentnej formie zuniwersalizować. Wykorzystanie prawdziwej biografii himalaisty pozwala na stworzenie narracji bardzo poetyckiej, w której pragnienie zdobycia szczytu, mierzenie się z ośmiotysięcznikami i konfrontacja człowieka z potęgą przyrody stanowią materiał o ogromnym potencjale. Został on bardzo sprytnie spożytkowany, a efektem jest wciągający, dobrze zagrany i ciekawy wizualnie spektakl.
Teatr Śląski im. St. Wyspiańskiego
„Himalaje”
Reżyseria: Robert Talarczyk; Tekst: Dariusz Kortko, Artur Pałyga, Marcin Pietraszewski; Scenografia, kostiumy, reżyseria światła: Katarzyna Borkowska; Choreografia: Kaya Kołodziejczyk; Muzyka: Miuosh; Wideo-art: Wojtek Doroszuk; Obsada: Dariusz Chojnacki, Grażyna Bułka, Agnieszka Radzikowska, Grzegorz Przybył, Barbara Lubos, Miuosh, Wiesław Sławik, Krystyna Wiśniewska, Adam Baumann, Katarzyna Brzoska, Marcin Szaforz, Karina Grabowska, Natalia Jesionowska, Marcin Gaweł, Bartłomiej Błaszczyński, Karol Gaj, Aleksandra Sikorska, Michał Piotrowski, Wiesław Kupczak, Roman Michalski, Katarzyna Sikora, Radosław Lis
Premiera: 19.05.2018
fot. Natalia Kabanow