Karolina Czarnecka odwiedziła Starą Piwnicę z koncertem promującym płytę „Solarium 2.0”. Kolejny raz przywołała postać Tiny, która do wielkiego miasta przyjechała w pogoni za marzeniami. Występ artystki to mieszanka elektronicznych i energetycznych rytmów z przewrotnymi, nieoczywistymi tekstami. W świecie Tiny pełno jest ironii, buntu i niezgody wobec obserwowanej przez nią rzeczywistości, ale także bardzo przenikliwych refleksji, zakamuflowanych pod płaszczykiem prostego języka i rymu.
Wyciągając kolejne brudy z polskich realiów Czarnecka pozwala spojrzeć na opowiadane historie z pewnego dystansu i ze świeżą, otwierającą na nowe przemyślenia perspektywą. Z jednej strony wokalistka proponuje podróż pełną refleksji i rozkładania zjawisk na części pierwsze – również takiego analizowania tekstów piosenek – a z drugiej, zaprasza na koncercie do muzycznej zabawy. Forma i styl, w której artystka tworzy swoje sceniczne kreacje są fascynujące, a zarazem spójne z tymi projektami, z którymi można kojarzyć jej dotychczasowy dorobek artystyczny. Choć koncert w Starej Piwnicy chyba nie miał szans odbyć się bez odśpiewania „Hera, koka, hasz, LSD”, całą zaprezentowaną tego wieczoru playlistę wypełniały świetne piosenki. Ich suma stanowiła bardzo intrygujący materiał zarówno pod względem muzycznym, jak i jako rodzaj performansu odbywającego się na scenie. Tina wybrała się na drugą stronę lustra, by spróbować być kimś, kim prawdopodobnie zawsze chciała zostać. Czekały ją tam rozczarowania, ale i pewna życiowa mądrość, którą chętnie dzieli się ze swoimi słuchaczami. Z jej traum i doświadczeń ulepiony został materiał na płytę, stanowiącą swego rodzaju bilans zysków i strat młodej dziewczyny usiłującej odnaleźć swoje miejsce w wielkim świecie.
Zdjęcia dostarcza .jotpegie – fotografia / strategia / social media