Różnie można sobie wyobrażać Koncert Galowy wieńczący jubileuszową edycję festiwalu. Na przykład z dużą pompą, feerią barw i broadwayowskim rozmachem. Można też całą widowiskowość zogniskować w rewelacyjnych wykonaniach 18 utworów, które spójnie stworzą wizję postapokaliptycznej rzeczywistości. Przy tym można też zbudować schyłkowy nastrój w tak konsekwentny sposób, by widzów bez cienia nadziei na lepsze jutro wypuścić z sali teatralnej z poczuciem, że koniecznie trzeba się nad kilkoma sprawami poważnie zastanowić. Taką drogą poszedł reżyser Koncertu Galowego, Wojciech Kościelniak, odbierając publiczności złudzenia, a w zamian ofiarowując ponad dwie godziny wspaniałego obcowania z muzyką i jej mistrzowskimi, aktorskimi interpretacjami.
Tak jak w różny sposób można było zmierzyć się z wymyślaniem jubileuszowej gali, tak też niejednorodną interpretację tytułowego końca zaproponował Kościelniak. W bardziej bezpośrednim ujęciu odnajdujemy go jako śmierć – choć nie własna, lecz kogoś bliskiego – w piosence „Sarejewo”, którą wykonała Maja Gadzińska wcielając się w postać panny młodej, owdowiałej przed, w trakcie lub bezpośrednio po ślubie (nie mam pewności, ale nie jest to istotne). To również jeden z najbardziej wstrząsających występów tego koncertu – bardzo emocjonalne wykonanie utworu Jaromira Nohavicy, interpretowanego zazwyczaj jako melodyjna ballada, tu stało się prawdziwie wzruszającym krzykiem kobiety zrozpaczonej po stracie ukochanego. W podobnym tonie, a także w podobnie brawurowym wykonaniu mogliśmy usłyszeć „Wołanie Eurydyki”, zaśpiewane przez Olgę Szomańską (która podobnie jak Artur Caturian, w ciągu dwóch dni wystąpiła w pięciu koncertach, co osobiście uważam za wystarczający powód, do napisania osobnego zdania na temat mojego podziwu dla obojga artystów!).
Kolejnym, powiązanym niejako z motywem śmierci wątkiem był szatan, pojawiający się w utworze otwierającym koncert, czyli wykonanym przez Justynę Woźniak songiem „W głębokim dole” autorstwa Toma Waitsa, w tłumaczeniu Aleksandra i Romana Kołakowskich. Do tekstów w przekładzie drugiego z wymienionych tłumaczy, zmarłego niedawno, powracano w tegorocznej Gali wielokrotnie – pamięci Romana Kołakowskiego został również zadedykowany cały koncert. Nowe interpretacje, a także dodanie przez reżysera i śpiewających artystów pewnych przeźroczy, przez które mogliśmy na nowo analizować pozostawione przez pisarza teksty pozwoliły udowodnić, jak ponadczasowe i wieloznaczne są to utwory. To piękny hołd – w sensie symbolicznym oraz artystycznym. Jednym z takich dowodów był wspomniany wcześniej utwór wykonywany przez Justynę Woźniak, w którym elementem dopowiedzianym stały się wyświetlane na scenie loga znanych marek – głównie odzieżowych oraz kosmetycznych. Spotykamy się więc z krytyką konsumpcjonizmu – tancerze powoli wciągali śpiewającą aktorkę pod ogromny stół stanowiący jedyny element scenograficzny tego koncertu (ale w zupełności wystarczający, by opowiedzieć 18 różnych historii!), a szatan wystąpił tu jako kusiciel, nakłaniający nas do grzechu chciwości. Komentarzem dla tego utworu mógł być wykonany przez Jacka Braciaka song znany z repertuaru choćby Johnnego Casha „God’s Gonna Cut You Down” – w polskim przekładzie „Możesz uciekać”. Tu pojawia się postać mściwego Boga, który i tak dopadnie każdego grzesznika – jeśli więc ktoś identyfikował się z opowieścią wyśpiewywaną przez Woźniak, zapewne może także obawiać się kar wymienianych przez Braciaka. Aktor wystąpił w roli księdza (fakt, że nie jest to jego debiut w tym wcieleniu zapewne jest puszczeniem oczka do publiczności), pod którego sutanną przeczołgują się kolejno wszyscy pozostali artyści, biorąc udział w tym niezwykłym sakramencie komunii czy też spowiedzi.
Nie samą śmiercią, Bogiem czy szatanem straszy Kościelniak – koniec spotyka także superbohaterów, jak w piosence „Comic Strip” w wykonaniu Justyny Antoniak. Role się odwracają, superchłopak rodzi dziecko, którym superkobieta uderza za chwilę o podłogę. Żaden bóg, ani superbohater nam już nie pomoże – nawet kreskówkowi herosi w dzisiejszych czasach porzucają wyznawane dotychczas wartości i nie są chętni do czynienia dobra. Nieszczególnie szczęśliwie trafiła także Mała z piosenki z tekstem Agnieszki Osieckiej, wykonanej przez Natalię Sikorę. „Widzisz, mała”, to opowieść, w której mężczyzna miał mieć „tyle serca, taki gest”, lecz chyba niekoniecznie jest kryształowy, bo śpiewie Sikory towarzyszyły razy wywoływane przez uderzenia marynarkami przez zgromadzonych za nią aktorów (ale spokojnie, raczej w stół niż w aktorkę, choć zdarzyło się). Taka interpretacja może przywoływać wspomnienie słynnego już dziś wykonania „Piosenki dawnych kochanków” przez Katarzynę Groniec, gdy dodanie na scenie motywu inscenizowanej przemocy, także wywróciło do góry nogami sens całego utworu, stawiając oblubienicę w roli ofiary. Warto również wspomnieć o jeszcze jednym zaskakującym zabiegu: wykonaniu „Tłumu” przez Justynę Szafran towarzyszyły choreograficzne popisy jednej z tancerek, która najpierw karkołomnie przemieszczała się pod stołem ponad ciałami leżących w kominarkach aktorów, a następnie – już na stole – wymachiwała tęczową flagą. Opowieść o udziale w karnawałowym pokazie i pozostawianiu samej w tłumie nieszczególnie pachnie dobrą zabawą w takim wyobrażeniu.
Tę wyliczankę można kontynuować jeszcze długo – reżyser miał pomysł na każdy z wybranych utworów i najwyraźniej nie znalazły się w programie piosenki jakkolwiek przypadkowe. Fantastycznymi występami zapisali się w mojej pamięci także dwaj panowie (choć prym w tym koncercie wiodły panie i to ze sporą przewagą): Bartosz Porczyk i Artur Caturian. Nie sposób pominąć również Ewelinę Adamską-Porczyk, która w jednej chwili tańczyła, w drugiej rewelacyjnie wyśpiewała „Jenny Piratkę” dźwigając na swoim ciele wypełnione cieczą i stopniowo opróżniane kanistry, a w jeszcze kolejnej znów wiodła chorograficzny prym – artyści ultrauzdolnieni to właśnie kwintesencja Przeglądu Piosenki Aktorskiej.
Pasowałby do tego koncertu idealnie Ralph Kaminski – zdobywca Grand Prix tegorocznego Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki, który śpiewał utwór „Witajcie w naszej bajce” z Akademii Pana Kleksa, następnie „Na zakręcie” z tekstem Osieckiej oraz „Nim przyjdzie wiosna” Niemena. On także dołożył do swoich interpretacji walor aktualności udowadniając, że jest artystą świadomym i ciekawym świata, który go otacza, zdającym sobie sprawę z roli, jaką pełni wykonawca, stojący na scenie i skupiający uwagę wielu ludzi. We właściwy sposób wykorzystując otrzymaną atencję, opowiedział o sprawach istotnych, czym zdobył serca jurorów i publiczności. Tak samo twórcy Koncertu Galowego nadali wyjątkowy ton temu widowisku decydując się nie na zjawiskową oprawę (choć tej również nie można niczego zarzucić), lecz na wykorzystanie piosenki aktorskiej do komentowania świata i wszystkich odcieni jego końca. Wykonawcy dorzucili do tego pierwiastek wyborności, dzięki czemu już teraz z niecierpliwością wyczekuję możliwości ponownego wysłuchania jeśli nie wszystkich, to na pewno zdecydowanej większości z tych interpretacji i wyjątkowo usilnie będę wypatrywać w tym roku koncertowego DVD.
40. Przegląd Piosenki Aktorskiej
Koncert Galowy: „Koniec”
scenariusz i reżyseria: Wojciech Kościelniak, kierownictwo muzyczne: Mariusz Obijalski i Adam Skrzypek, aranżacje: Mariusz Obijalski, scenografia, wizualizacje: Damian Styrna, Eliasz Styrna, kostiumy: Bożena Ślaga, choreografia: Ewelina Adamska-Porczyk, reżyseria światła: Tadeusz Trylski
występują: Ewelina Adamska-Porczyk, Justyna Antoniak, Maja Gadzińska, Beata Fudalej, Barbara Melzer, Natalia Sikora, Justyna Szafran, Olga Szomańska, Justyna Woźniak, Jacek Braciak, Arkadiusz Brykalski, Artur Caturian, Radosław Krzyżowski, Mariusz Lubomski, Bartosz Porczyk, Modest Ruciński, Tomasz Steciuk, Tomasz Wysocki
tancerze: Maria Bijak, Barbara Olech, Piotr Małecki, Krzysztof Tyszko
muzycy: Adam Skrzypek, Beata Wołczyk, Grzegorz Rdzak, Sebastian Skrzypek, Wojciech Buliński, Wojciech Długosz, Maciej Mazurek, Ewa Andruszkiewicz, Dariusz Wołczyk, Kinga Chudzikowska, Piotr Hałaj, Marcin Wołowiec, Jan Chojnacki, Robert Kamalski, Adam Bławicki
Premiera: 30.03.2019
Fot. Tomasz Walkow
Pragnę zwrócić uwagę, że „Comic Strip” śpiewała Justyna Antoniak. …..
Już poprawione – pośpiech, emocje i dużo zdolnych Justyn były powodem tego błędu 🙂
🙂 pozdrawiam
🙂 pozdrawiam
A Brykalski Ci się podobał? Co on właściwie śpiewał bo nic nie zrozumiałem?
Odp 1: Nie, Odp 2: Boogie Night 😉