Opierając się wyłącznie na tym, jak szybko wyprzedały się bilety na wrocławski koncert Radzimira Dębskiego można założyć, że oczekiwania wobec wydarzenia były duże. Drugi pokaz uzyskał status „brak biletów” w podobnie zawrotnym tempie. Ja do tego dodałam również wspomnienia z występu Jimka z kenijską grupą Ghetto Classics podczas ubiegłorocznego Brave Festival i w swoim wyobrażeniu podniosłam poprzeczkę jeszcze wyżej. NAJGORZEJ, gdy człowiek idzie na koncert z tak rozbuchanymi nadziejami. NAJLEPIEJ, kiedy to, co usłyszy i zobaczy przerasta przewidywania do tego stopnia, że właściwie możesz zapomnieć o tym wszystkim z czym przyszedłeś na salę koncertową, bo dostałeś coś jeszcze mocniejszego, niż ci się śniło. Tak właśnie było w Narodowym Forum Muzyki.
Koncert miał być skondensowanym przeglądem twórczości Radzimira Dębskiego – początkowo zresztą nazwany został „Jimek i jego muzyka”. Nazwę ostatecznie zmieniono, by znalazło się w niej miejsce także dla NFMu, którego orkiestra odegrała przecież równie znaczącą rolę. Występ rozpoczął się od przypomnienia chyba najciekawszego projektu kompozytora – ukrytego pod nazwą „Hip-Hop History Orchestrated”, rozpisanego na symfoniczne brzmienie zestawienia fragmentów charakterystycznych i znaczących utworów z tego gatunku. Pomysł i wykonanie okazały się tak trafione, że Jimkowa „Historia Hip-hopu” doczekała się już swoich kolejnych odsłon, które również zabrzmiały w NFMie. Jeśli ktoś niekoniecznie planował spędzić cały wieczór z hip-hopowymi rytmami, mógł liczyć także na analogicznie skontrowaną „Historię Jazzu” – siostrzaną też pod względem pomysłowości i trafności w wyborze utworów oraz ich instrumentalnej interpretacji.
Pewien przyjemny – określeniem tym posłużył się zresztą sam dyrygent przy zapowiedzi kolejnego utworu – przerywnikiem był medley ścieżki dźwiękowej z filmu „Sztuka kochania”. Do tego wykonania Dębski zaprosił zespół jazzowy, który wsparł orkiestrę NFMu w przywoływaniu brzmień współtworzących filmową biografię Michaliny Wisłockiej. Biorąc pod uwagę pozostały repertuar przewidziany w koncercie trudno nie zgodzić się z kompozytorem, że chwile z tym soundtrackiem stanowiły element prawdziwego relaksu. Kolejna muzyka filmowa podobnych wrażeń już nie dostarczała – niepokojące czy wręcz psychodeliczne brzmienia skomponowane do „Ataku paniki” emocjonalnie wyrzucały zarówno orkiestrę, jak i słuchaczy, na zupełnie inny brzeg. Tym się jednak przejawia względność przyjemności, że tak w przypadku kojącej trąbki czy nastrojowego kontrabasu przy „Sztuce kochania”, jak podczas nerwowych szarpnięć, pobrzękiwań oraz stukotów pochodzących z drugiego soundtracku, można się muzyką cieszyć, choć na innych zasadach.
Trzecią kategorię utworów, której zwiastunem mogła być muzyka z filmu „Atak paniki” były autorskie kompozycje Jimka intrygujące przede wszystkim ze względu na potężną dawkę nieoczywistych brzmień, nietypowych zestawień instrumentalnych oraz zaskakujących zwrotów w dynamice kompozycji. Kwintesencją tego muzycznego charakteru i kreatywności jest utwór „Crux”, w którym dyrygent nie tylko testuje umiejętności orkiestry, ale także ich otwartość na poszukiwanie nowych dźwięków. Po zakończeniu występu Dębski poprosił publiczność o szczególne brawa dla orkiestry NFMu, argumentując, że „orkiestry takich rzeczy normalnie nie grają”. Powodów do specjalnych owacji widziałabym tu więcej – z czym najwidoczniej zgodziłaby się widownia zgromadzona na sali, bo bardzo chętnie poderwała się z krzeseł. Obok tego bezdyskusyjnie brawurowego wejścia do świata muzyki Jimka, którego dokonała orkiestra, na odrębne słowa uznania zasługuje przecież sam kompozytor tworzący tę muzyczną rzeczywistość i zapraszający swoich słuchaczy do niej. A jest w tych kompozycjach szczerość i intymność, którą być może wcale nie jest tak łatwo się podzielić i na tym polega siła jego muzyki.
Narodowe Forum Muzyki
Jimek x NFM
Radzimir Dębski (JIMEK) – dyrygent
Jose Manuel Alban Juarez – perkusja
Igor Falecki – perkusja
Zespół jazzowy w składzie:
Andrzej Święs – kontrabas
Tomasz Grzegorski– saksofon
Jerzy Małek – trąbka
Paweł Tomaszewski – fortepian
Mateusz Kołakowski – fortepian
NFM Filharmonia Wrocławska
NFM we Wrocławiu, 04.05.2019
fot. Sławek Przerwa, archiwum NFM
[vifblike]
A kto się wybiera na Jimka do Wrocławia? Jadę z Częstochowy jakby co – wejściówki dalej są na Empik Bilety. Może ktoś dołączy? Ogólnie zapowiada się, że będzie całkiem ciekawie. Nie podali jeszcze, kim będą goście, ale i tak te niespodzianki wychodziły im zawsze całkiem ciekawie. Nie sądzę, żeby tym razem było inaczej. W sumie nikogo przypadkowego nie brał, a sam Jimek i tak potrafi zrobić klimat.