David Lindo, autor książki „The Urban Birder” na swojej stronie pisze, że jego główną pasją są ptaki miejskie. Podróżuje po całym świecie zachęcając ludzi, by gdziekolwiek się znajdują, wychodzili na zewnątrz i cieszyli się obserwowaniem miejskiego ptactwa. Popularyzując ptasiarstwo (ang. birdwatching) sugeruje, by patrzeć na miasto w taki sposób, w jaki widzą je ptaki: budynek może być klifem, a jakikolwiek teren zielony to okazja do gniazdowania, odpoczynku czy żerowania. Weronika Szczawińska połączyła koncepcje Lindo z własnymi obserwacjami miejskiej przyrody oraz potrzebą opowiadania w teatrze o naturze. Spektakl „Miejski ptasiarz” wyczerpująco oddaje klimat ptasiarstwa i towarzyszącej mu ideologii.
Reżyserka skupiła się wyłącznie na jednym przesłaniu: człowiek jest częścią natury. Konsekwentnie wykreśliła tę myśl na scenie, nie rozpraszając ani siebie, ani widza podrzędnymi wątkami. Tak jednolite skonstruowanie spektaklu było ryzykowne, bo jedna myśl mogłaby nie wystarczyć do stworzenia półtoragodzinnego przedstawienia, które nie stanie się nudnym i zbyt jednostajnym. Pomysł na jednolitość opłacił się jednak, ponieważ „Miejski ptasiarz” to przedstawienie spójne i konkretne, a przy tym bardzo obrazowe.
Scena na Strychu została przez scenografkę Martę Szypulską urządzona surowo. Tak jak w centrum miasta studzienki ściekowe, kanalizacja czy beton dominują nad zielonymi akcentami – w spektaklu wykorzystano zaledwie kilka kwiatów, jedną gałąź tataraku czy wykonane w mikroskali drzewa. Szypulska odwzorowała także około 50 gatunków ptaków w postaci małych form rzeźbiarskich. Tymi rekwizytami posługuje się jeden z bohaterów, rozstawiając je w różnych lokalizacjach sceny, niczym dziecko konstruujące swój wyimaginowany świat z zabawek. To jednak malutkie figurki, które nie każdy widz będzie miał okazję szczegółowo obejrzeć. Za to dokładnie przyjrzeć się można kostiumom zaprojektowanym również przez Szypulską. Kostiumografka skrzętnie wykorzystała możliwość inspirowania się dekoracyjnym i kolorowym wyglądem ptaków, tworząc wytworne kreacje, których bohaterowie używają pod koniec przedstawienia, gdy z ptasiarzy przeistaczają się w ptaki. Wcześniej, jako obserwatorzy ornitologicznego ekosystemu wtapiają się w przestrzeń miasta w szarych, jednorodnych ubraniach.
Aktorzy Wrocławskiego Teatru Współczesnego w spektaklu Szczawińskiej wcielają się w postaci ptasiarzy, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach z obserwacją ptaków i pierwszych krokach stawianych w tym hobby. Z zapałem dzielą się emocjami towarzyszącymi odkrywaniu nowych okazów czy wielodniowym wyczekiwaniem na rzadko spotykany gatunek. Te opowieści dopełniane są przez żywiołową gestykulację, dźwięki naśladujące odgłosy poszczególnych ptaków. Nie pozostawiają więc wątpliwości, że słuchamy kogoś, kto bez reszty poświęca się swojej pasji. W historiach przywoływanych przez postaci grane przez Jerzego Senatora czy Mariusza Bąkowskiego przemycane są także konkretne wskazówki dotyczące metod birdwatchingu. Ornitolodzy dzielą się doświadczeniami i zachęcają do tego, by obserwować ptaki poza ich naturalnym kontekstem – na przykład ptactwo wodne poza przestrzeniami rzek czy jezior. Na pierwszy plan wszystkich przytaczanych historii wysuwa się ulotność ornitologicznych spotkań oraz możliwość przeżycia sytuacji, które nigdy nie będą miały szansy się powtórzyć. Aktorzy bardzo przekonująco przekazują emocje towarzyszące ptasiarzom w ich codziennych odkryciach, dając widzom szansę, by wyszli z teatru zaintrygowani taką formą spędzania wolnego czasu i być może zechcieli wypróbować ją sami.
Pierwsze minuty „Miejskiego ptasiarza” to podwójna obserwacja – widzowie śledzą ptasiarzy, którzy przez lornetki wypatrują ukrywających się w miejskiej przestrzeni stworzeń. Ten trening uważności nadaje rytm całemu przedstawieniu – charakterystyczna dla birdwatchingu zmienna dynamika wciąga widza do świata niespiesznej kontemplacji i niespodziewanych zdarzeń. Jednym z zaskoczeń jest przeobrażenie się bohaterów z ptasiarzy w ptaki. Wykorzystując kolorowe stroje, brzęczącą biżuterię czy charakterystyczne dla ptactwa ruchy, zaczepiają widzów i popisują się przed nimi swoim wyglądem. Miejska przestrzeń staje się dla nich wybiegiem na pokazie mody – mogą prężyć się przed widzami, manifestować oryginalność strojów i przykuwać uwagę. To wyolbrzymienie kontrastuje z wcześniejszymi opowieściami o ukrytych w mieście ptakach. Szczawińska uwiarygadnia ich obecność oraz dosadnie zwraca uwagę na to, jak ciekawym obiektem obserwacji mogą być. Wykorzystywanie częściowo ludzkich, częściowo ptasich postaci wydaje się także odpowiedzią na apel Davida Lindo, by na miasto patrzeć tak, jak robią to ptaki.
Reżyserka nie edukuje na temat ekologii. Bez zbędnego moralizatorstwa skupia się na pięknie pasji, jaką jest obserwowanie ptaków w miejskiej przestrzeni i zachęca do podjęcia próby przyjrzenia się najbliższej nam naturze, pokazując jej nieoczywiste aspekty. „Miejski ptasiarz” odkrywa przed widzami możliwości korzystania z ekosystemu dostępnego na miejscu – bez konieczności wyjazdów za miasto czy poszukiwania rezerwatów przyrody. Spektakl we Wrocławskim Teatrze Współczesnym inspiruje do dalszych poszukiwań, skutecznie sugerując niezwykłe doświadczenia, które prawdopodobnie pomijaliśmy.
Wrocławski Teatr Współczesny
„Miejski ptasiarz”
David Lindo
scenariusz Weronika Szczawińska, Piotr Wawer jr.
reżyseria Weronika Szczawińska
dramaturgia i opracowanie muzyczne Piotr Wawer jr
scenografia i kostiumy Marta Szypulska
ruch sceniczny i współpraca koncepcyjna Agata Maszkiewicz
reżyseria światła Jan Sławkowski
inspicjentka, asystentka Elżbieta Kozak
Premiera: 25.09.2020
Fot. Bartek Warzecha