Główny bohater musicalu „Lazarus”, Thomas Newton, jest przedstawicielem obcej cywilizacji. Nie może wrócić na swoją planetę i utknął na Ziemi, tkwi więc w zawieszeniu pomiędzy dwoma światami. Ta pozaziemska historia utkana z piosenek Davida Bowiego pierwszy raz zabrzmiała na polskiej scenie w Teatrze Muzycznym Capitol. Spektakl w reżyserii Jana Klaty zapowiadany był jeszcze przed premierą jako jedno z ważniejszych wydarzeń teatralnych tego sezonu. Capitol od dłuższego czasu nie miewa słabych momentów, ale tym razem – ze względu na sławę Bowiego oraz wyśmienite recenzje wystawień musicalu w innych krajach – oczekiwania były ogromne i całkiem łatwo było im nie sprostać. Nic z tego. Wrocławski „Lazarus” jest wręcz kosmicznie dobry.
David Bowie tworząc „Lazarusa” napisał kilka nowych utworów, a część starszych zaaranżował specjalnie na potrzeby tego musicalu. Scenariusz Endy Walsha jest sequelem powieści „Człowiek, który spadł na Ziemię” („The Man Who Fell to Earth”) oraz filmu z roku 1976 pod tym samym tytułem. Główną rolę zagrał w nim sam Bowie. To historia przybysza z innej planety, który miał z Ziemi pozyskać wodę, ale wykonanie misji uniemożliwia mu to, że zdążył nabyć typowo ludzkie cechy – po osiągnięciu bogactwa zaczyna rządzić nim chciwość i egoizm, popada także w alkoholizm. Thomas Newton (Marcin Czarnik), nie może poradzić sobie także z przeszłością, bo dręczy go wciąż utracona miłość. Wspomnienia o Mary Lou prześladują go w snach i na jawie, a te dwa światy w „Lazarusie” przenikają się płynnie, tworząc oniryczny zbiór epizodów-wizji, doświadczanych przez głównego bohatera. W jednej z nich pojawia się postać Girl (Klaudia Waszak), która towarzyszyć będzie Newtonowi już do końca spektaklu.
W dystopijnej rzeczywistości wymyślonej przez Bowiego i Walsha teraźniejszość jest pozbawiona wszelkich przejawów dobra, a za rogiem nie czeka wcale lepsza przyszłość. Odwiedzająca Newtona Girl jest jedyną nadzieją, na jaką może pozwolić sobie bohater. Wszystko, w co jest w stanie uwierzyć to postać nieznającej swojego pochodzenia, wymyślonej dziewczynki, która miałaby pomóc mu dostać się do domu. Newton tak bardzo zapadł się w swojej samotności i poczuciu wyobcowania, że nie dostrzega nawet momentu, gdy jego asystentka Elly (Ewa Szlempo-Kruszyńska) zaczyna naśladować Mary Lou.
W spektaklu Klaty Newton to romantyk przyszłości. Sam przeciwko wszystkim, kontrastujący z otaczającą go rzeczywistością nie tylko myśleniem, ale też wprost i naocznie – ruchem, wypowiedzią czy postawą ciała. Tęskniący za domem i rodziną bohater uosabia wszystkie te cechy, które inne postaci „Lazarusa” już dawno utraciły. To przybysz z obcej planety wydaje się bardziej ludzki niż pozostali mieszkańcy Ziemi, bo posiada emocje i tęsknoty, których nie doświadczają pozostali bohaterowie. Zaprogramowani do swoich ról – asystentki, męża czy pary zakochanych – wykonują wyłącznie powierzone im zadania. Nie zdradzają swych emocji, nie dzielą się wątpliwościami – tylko Newton obnaża w tym spektaklu słabości oraz głęboko skrywane pragnienia.
Antyutopijny obraz rzeczywistości otrzymujemy w Capitolu owinięty w piękny, ozdobny papier. Piosenki Bowiego zdumiewają, gdy oderwiemy się od fabuły i pozwolimy porwać wybitnym wykonaniom. Ewa Szlempo-Kruszyńska zachwyca w „Changes” i kolejny raz – po fenomenalnym wejściu w zeszłorocznym „Mocku” – nie pozostawia wątpliwości, że sprosta każdemu zadaniu. Klaudia Waszak w swojej pierwszej tak dużej roli zwycięsko wychodzi z wielkich wokalnych potyczek, jakimi były „Life on Mars?” czy „This is not America”. Z kolei Marcin Czarnik rolą Newtona stawia w swoim aktorskim dorobku kropkę nad „i” z taką lekkością, jakby Bowie i Walsh pisali tę rolę dla niego.
„Lazarus” rezonuje na bardzo różnych częstotliwościach – może być wspaniałym doświadczeniem dla fanów Bowiego, świetnie poprowadzonym muzycznie musicalem czy wreszcie wartościowym widowiskiem dramatycznym. Ta różnorodność interpretacji świadczy o szerokim spojrzeniu na cały projekt przez twórców spektaklu – niejednoznaczność i wielopłaszczyznowość nie wydaje się w tym spektaklu przypadkowa. Twórczość Davida Bowiego cechuje podobna niejednorodność, dzięki której każdy znajdzie w niej takie miejsce, w którym poczuje się jak u siebie. Spektakl Teatru Muzycznego Capitol to również taki róg obfitości, z którego widz będzie mógł – wedle własnych preferencji – wyciągnąć najbardziej pożądane przez siebie cacko.
Teatr Muzyczny Capitol
„Lazarus”
David Bowie & Enda Walsh
spektakl zainspirowany powieścią THE MAN WHO FELL TO EARTH Waltera Tevisa w ramach porozumienia z Robert Fox i Jones / Tintoretto Entertainment i the New York Theatre Workshop
Tłumaczenie: Michał Juzoń
Reżyseria: Jan Klata
Oryginalne orkiestracje i aranżacje: Henry Hey
Kierownictwo muzyczne: Adam Skrzypek
Scenografia, kostiumy, reżyseria światła: Mirek Kaczmarek
Projekcje: Natan Berkowicz
Ruch sceniczny: Maćko Prusak
Obsada:
Newton: Marcin Czarnik Girl: Klaudia Waszak Valentine: Cezary Studniak / Konrad Imiela Elly: Ewa Szlempo-Kruszyńska Michael: Adrian Kąca Ben: Artur Caturian Maemi: Justyna Antoniak Zach: Albert Pyśk Teenage Girls: Alicja Kalinowska, Agnieszka Oryńska-Lesicka, Justyna Woźniak
Muzycy:
Adam Skrzypek – dyrygent / gitara basowa, Wojciech Bergander – gitara basowa, Marcin Lutrosiński – keyboard I, Jacek Berg – keyboard II, Bogdan Skiedrzyński / Michał Honisz – gitara I, Magdalena Czwojda / Maciej Mazurek – gitara II, Dariusz Kaliszuk / Wojciech Buliński – perkusja
Artur Tomczak / Marcin Wołowiec – puzon, Robert Kamalski / Adam Bławicki – tenor sax / baryton sax
Premiera: 26.09.2020
fot. Joanna Leja