Wielkie namiętności, zmyślne intrygi i tragiczne miłości nigdzie nie wybrzmiewają tak donośnie, jak na deskach opery. Koronnym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest dzieło Mozarta „Don Giovanni”, które przypomniał w Operze Wrocławskiej reżyser André Heller Lopes. W jego interpretacji miłość i pożądanie mieszają się z szaleństwem albo są z nią wręcz tożsame.
O kimś, kto wpada w szaleństwo mówi się, że „traci zmysły”. Tymczasem zmysły, a właściwie zmysłowość stanowi główny czynnik sprawczy działań i decyzji podejmowanych przez bohaterów „Don Giovanniego”. Tytułowy amant, mogący pochwalić się niebywale długimi zestawieniami imion, nazwisk i narodowości kobiet, które chętnie oddały mu swoje ciało, a nierzadko również serce, kieruje się w życiu wyłącznie hedonistycznymi pobudkami dopełnionymi skrajnym egoizmem. Dziś zagłębiając się w historię Don Giovanniego chciałoby się zapytać, czy aby wszystkie jego krótkoterminowe ukochane miały po kolei w głowie, gdy ulegały urokowi podrywacza. I na to pytanie zdaje się odpowiadać reżyser opery przygotowanej we Wrocławiu, umieszczając akcję widowiska w szpitalu psychiatrycznym. Stanowiące ważny element scenografii łóżka mogą być zarówno miejscem, do którego główny bohater zwabia kolejne wybranki, ale meble te kojarzą się również ze szpitalną salą – takie zestawienie sypialni z psychiatrykiem nie świadczy zbyt dobrze o mentalnej kondycji postaci z Mozartowskiego utworu.
André Heller Lopes w pełni wykorzystuje potencjał drzemiący w „Don Giovannim”. Operowe widowisko zachwyca solowymi występami artystów, ale także scenami zbiorowymi, w których barwne, przygotowane z rozmachem kostiumy stanowią estetyczne dopełnienie spektaklu muzycznie spełniającego nawet najbardziej rygorystyczne oczekiwania. Orkiestra dyrygowana przez Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego wydobywa z dzieła Mozarta wszystkie detale, które pozwoliły operze zapewnić sobie nienaruszalne miejsce w kanonie najznamienitszych kompozycji tego gatunku.
Wierna realizacja opery przygotowana przez Lopesa dała możliwość dokładnego przestudiowania libretta Lorenzo da Ponte, które choć nie jest szczególnie skomplikowane, zawiera w sobie wiele refleksji dających się odczytywać jako uniwersalne studium ludzkich namiętności. Czytelne ukazanie na scenie motywu zbrodni i dosięgającej winowajcy kary urozmaicają elementy humorystyczne, których w większości dostarcza postać Leporello oraz młode małżeństwo – Zerlina i Masetto. Najbardziej skore do wyśpiewywania dramatycznych arii są skrzywdzone przez Don Giovanniego damy: pogrążona w żałobie po stracie ojca Donna Anna i beznadziejnie zakochana w podrywaczu Donna Elwira (we wrocławskiej realizacji postać wystylizowana została na Fridę Kahlo). W dziele Mozarta nie znalazło się miejsca dla zbyt wielu bohaterów, dzięki czemu każda z postaci zyskuje dość sporą ilość scenicznej uwagi – artyści zaangażowani do przygotowania wrocławskiej premiery „Don Giovanniego” skwapliwie wykorzystują możliwości dane im przez twórców opery, by w pełni zaprezentować swoje możliwości i stworzyć role zapadające w pamięć.
Opera Wrocławska
„Don Giovanni”
Wolfgang Amadeusz Mozart
Fot. Krzysztof Bieliński