Przemysław Błaszczak udzielając Ofelii głosu w swoim najnowszym spektaklu nie mógł przewidzieć, jak arcyaktualnie on wybrzmi. „Arcy-„, bo aktualny byłby i tak, niezależnie od tego, czy premiera zbiegłaby się w czasie z wielotysięcznymi „spacerami” w obronie praw kobiet. Na ulicach protestujące i protestujący używają wulgaryzmów, ale też memów, języka internetu i popkultury. Tymczasem Błaszczak do opowiadania w teatrze o pozycji kobiet wykorzystuje „Hamleta” Szekspira, co daje efekt niemniej dosadny niż słowa, które relacjonujące wydarzenia w Polsce publiczne media muszą z uporem wypikiwać i opatrywać gwiazdkami.
W spektakl „I Come to You River: Ophelia Fractured” Studia Kokyu Ofelia odzyskuje głos i to nie tylko ze względu na to, co mówi, ale też ile mówi. Tekst, który wygłaszają trzy aktorki zdecydowanie przeważa nad ilością wypowiedzi przypisanych tej bohaterce przez Szekspira. Ta rozgadana Ofelia opowiada o niesprawiedliwościach i od pokoleń powielanych stereotypach, z którymi kobiety muszą się mierzyć w wielu aspektach swojego życia. W monologach na pierwszy plan wysuwa się kwestia przedmiotowego traktowania kobiecego ciała, posłuszeństwa, ideału piękna czy dopasowywania się do kolejnych ról narzucanych przez społeczeństwo, tradycję, a przede wszystkim przez mężczyzn.
Oglądając spektakl szybko można zapomnieć o szekspirowskiej postaci, która była inspiracją dla Błaszczaka. Uwspółcześnienie refleksji nad losami Ofelii sprawia, że bohaterka staje się uniwersalna i brzmi jakby wypowiadała się w imieniu wielu pokoleń, ale przede wszystkim – w imieniu kobiet żyjących tu i teraz. Domaga się ona zmian, dlatego przerywa milczenie i zastępuje je niejednokrotnie krzykiem. Bywa wulgarna, bezpośrednia, dosadnie konfrontuje słuchaczy z tym, co – jak się wydaje – myślała od dawna, lecz nie mogła wypowiedzieć głośno. Nie znamy powodu, dla którego Ofelia teraz wreszcie przemawia z taką mocą. Z pewnością przekroczona została jakaś granica, za którą kobieta nie ma już nic do stracenia, a zyskując głos ma obowiązek w końcu go wykorzystać. Spektakl otwiera bardzo malownicza scena, w której trzy aktorki zasiadają przed miskami po brzegi wypełnionymi wodą i zanurzają w niej twarze, by następnie prostując się i obficie oblewając wszystko wokół, wypowiadać pierwsze monologi. Przelewające się naczynia nie pomieściłyby już ani kropli więcej – można więc w tych wodnych symbolikach doszukiwać się nie tylko nawiązania do śmierci Ofelii, ale także do przysłowiowej „czary goryczy”.
Zabiegów z wodą jest w spektaklu więcej, a ponieważ „I Come to You River: Ophelia Fractured” jest widowiskiem kameralnym (zyskującym na kameralności przez covidowe obostrzenia na widowni), widzowie bez trudu mogą śledzić wszystkie precyzyjnie rozgrywane rytuały. Przedstawienie Studia Kokyu jest bardzo subtelne w formie i obrazie, a przy tym mocne w tekście oraz przekazie. Te pozornie sprzeczne cechy udaje się Błaszczakowi połączyć tworząc zapadające w pamięć sceny (choćby spacer Ofelii po przestawianych szklankach), które nie odwracają jednak uwagi od słów wypowiadanych przez bohaterki. Oglądamy precyzyjnie zaprojektowany spektakl, niebędący ani zbyt dosadny, ani też zachowawczy. Reżyser, jak tak misę z pierwszej sceny, wypełnił to teatralne naczynie dokładnie po brzeg: nie pozwolił, by woda się przelała, ale też nie pozostawił sobie bezpiecznego zapasu. Dzięki tej odwadze przedstawienie porusza.
„I Come to You River: Ophelia Fractured”
Studio Kokyu / Instytut im. Jerzego Grotowskiego
Spektakl inspirowany „Hamletem“ Williama Szekspira i „HamletemMaszyną” Heinera Müllera. W scenariuszu wykorzystano fragmenty „Hamleta” w oryginale.
Reżyseria, prowadzenie projektu, koncepcja oświetlenia: Przemysław Błaszczak; Występuje, scenariusz, koncepcja przestrzeni i scenografii: Anita Szymańska, Marie Walker, Martine Vrieling van Tuijl; Produkcja: Fundacja Zarzewie i Instytut Grotowskiego
Premiera: 24 października 2020
Fot. Tobiasz Papuczys