Sala Studio wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych zatopiona została w różu i kobiecej energii. W wyreżyserowanych przez Cezarego Ibera „Siksach” – dyplomie wydziału aktorskiego – poznajemy losy sześciu dziewczyn, które spotkały się w szpitalu psychiatrycznym. Choć ze względu na swoją kondycję psychiczną wymagają one wsparcia farmakologicznego lub kolejnych tygodni terapii, młode kobiety doskonale wiedzą, czego chcą – a co ważniejsze, wiedzą czego nie chcą. Nie życzą sobie, by ktoś za nie decydował, stawiał im warunki i odbierał prawo do wyrażania własnego zdania.
Sześć bohaterek, sześć dramatycznych historii: Lulu, Sonia, Żaba, Kiki, Mona oraz Lidka, która po nieudanej próbie samobójczej właśnie zasiliła grono pensjonariuszek szpitala psychiatrycznego. Siódmy dramat rozgrywa się w prywatnym życiu lekarki prowadzącej terapię dziewcząt. Dziewczyny mają bardzo różne charaktery, odmienne są także ich stany zdrowia psychicznego – podczas, gdy jedne z nich izolują się od reszty (na przykład grana przez Olgę Madejską Mona), inne chętnie wchodzą w rolę liderki jak robi to Kiki (Kamila Urzędowska) lub po prostu lokalnej „gwiazdy” – tu prym wiedzie Żaba (Żaneta Homa). Łączy je natomiast to, że co prawda trafiły do szpitala z różnych bezpośrednich przyczyn, ale wszystkie przeżywane przez młode kobiety dramaty, które doprowadziły je do tego miejsca, ściśle związane są z ich płcią – choćby gwałt, molestowanie czy niechciana ciąża. W konfrontacji z traumatycznymi wydarzeniami dziewczyny poszukują wsparcia na oddziale psychiatrycznym i otrzymują je od bardzo zaangażowanej w swoją pracę lekarki (Adrianna Izydorczyk), ale przede wszystkim – od siebie nawzajem.
Pomiędzy pacjentkami dochodzi do wymiany sił i energii – choć każda z nich została skrzywdzona i sama potrzebuje pomocy, chętnie wspiera swoje szpitalne współlokatorki. O przeżywanych przez kobiety dramatach nie dowiadujemy się bezpośrednio z ich ust, lecz z rozmów prowadzonych przez koleżanki – w tym miejscu wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Nie jest to jednak przejaw wścibstwa, a raczej konieczność, by w razie potrzeby potrafić okazać pomoc drugiej osobie. Dziewczęta mówią innym, że są piękne, mądre oraz że są superbohaterkami, po to by te mogły znów poczuć pewność siebie i siłę, którą z jakiegoś powodu utraciły lub która została im brutalnie odebrana. To szczególny rodzaj pomocy bliźniemu – dziewczyny chcą podarować innym energię, której same przecież w danej chwili w sobie nie czują.
W szpitalu prowadzona jest specyficzna terapia, oparta na opowieściach o osadzie Wahine – w języku hawajskim słowo to oznacza kobietę. Prowadząca zajęcia lekarka zachęca pacjentki do odkrywania i pielęgnowania swojej kobiecości – rozumianej jednak nie jako subtelność czy delikatność, lecz bardziej w duchu „girl power”. Celem tych dość niekonwencjonalnie prowadzonych sesji jest uczynienie z płci zalety, a nie wady. Pani doktor próbuje uświadomić dziewczynom, że bycie kobietą może stanowić o ich sile i czynić je odważnymi, zamiast powielać patriarchalne stereotypy, w których kobiecość jest synonimem słabości i podległości. Terapeutka sama jednak żyje w małżeństwie jako ofiara, przez co jej zabiegi nieco tracą na autentyczności. Możemy jednak optymistycznie założyć, że po pierwszym pobiciu odejdzie od męża, na co wskazywałby energiczny i wyzwalający w dziewczynach nową siłę finał spektaklu.
W „Siksach” siedem studentek wydziału aktorskiego dostało szansę by zaprezentować swoje talenty w mniej więcej równym podziale – każda z postaci jest w tym spektaklu równie ważna. Cała stuprocentowo żeńska obsada poradziła sobie świetnie – udało się połączyć solowe popisy (w tym również wokalne i taneczne epizody) ze ścisłą kooperacją. Dziewczyny w przekonujący sposób wykreowały kobiecą społeczność szpitala psychiatrycznego, z dużą swobodą radząc sobie przy tym ze sporymi wyzwaniami aktorskimi. Grana przez Kingę Zygmunt Kiki – pacjentka twierdząca, że jest psem – wprowadza do spektaklu element w pewnym stopniu komediowy (choć głębsza analiza postaci nie pozwala na traktowanie jej jako śmiesznej). Podobnie uciekająca przed problemami w świat dzieciństwa Sonia (Weronika Dzierżyńska), nierozstająca się z ukochanym misiem Cyrylem. Wewnętrzne przemiany bohaterek – stany większej lub mniejszej wiary w siebie – zostały na scenie przedstawione w bardzo czytelny sposób, a energia, z jaką aktorki weszły w swoje role była jednym z głównych czynników, który pozwolił uwierzyć w siłę kobiet, o jakiej chciał opowiedzieć Cezary Iber.
Akademia Sztuk Teatralnych im. St. Wyspiańskiego w Krakowie, filia we Wrocławiu
Spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego
„Siksy”
Reżyseria: Cezary Iber; Scenografia i kostiumy: Izabela Banaszek; Muzyka: Krzysztof Rau, Maciej Zakrzewski
Premiera: 11.01.2019
Fot. Dobromił Nosek AFA